PESTKI MORELI GORZKIEJ - lekiem na raka. Czy szkodzą? A jak jest z siemieniem lnianym?

Pestki moreli gorzkiej - kontrowersyjny lek na raka

Czy jest możliwe, aby spożywanie pestek moreli gorzkiej mogło wyleczyć nas z raka ? Już na początku tego artykułu uprzedzam, że temat jest trudny i kontrowersyjny. Pestki moreli stały się bardzo popularne i jest tak wiele różnych opinii na ich temat, że myślę, iż każdy kto się nimi zainteresował może się w nich po prostu pogubić. Jak jest na prawdę ? Czy można odpowiedzieć na to pytanie ? Postaram się w tym artykule pomóc Wam na nie odpowiedzieć.


pestki moreli gorzkiej


Spór o amigdalinę

Pestki moreli gorzkiej zawierają amigdalinę -  organiczny związek chemiczny z grupy glikozydów (nitrylozyd) .  Amigdalinę po raz pierwszy wyodrębnili z gorzkich migdałów w 1830 roku francuscy chemicy Pierre-Jean Robiquet i Antoine François Boutron-Charlard. 

Zajrzyjmy na chwilę do Wikipedii:
" W latach 20. XX wieku dr Ernst Theodore Krebs, Sr. ogłosił teorię, że amigdalina może być skutecznym lekiem na raka, jednak stwierdził, że jest ona zbyt toksyczna do stosowania u ludzi. Koncepcję leczenia raka amigdaliną podjął jego syn, dr Ernst Theodore Krebs, Jr., opracowując mniej szkodliwą w założeniu pochodną amigdaliny, którą nazwał Laetrile (analizy preparatów handlowych o nazwie Laetrile wykazały jednak, że ich podstawowym składnikiem jest naturalna amigdalina). Z kolei mieszanina amigdaliny i jej formy zmodyfikowanej została określona przez Krebsa jako „witamina B17” "(...)
Badania kliniczne nie potwierdziły antynowotworowego działania amigdaliny[4][5][6]. Nie stwierdzono zmniejszenia guzów, wydłużenia czasu przeżycia, złagodzenia objawów choroby nowotworowej lub poprawy samopoczucia pacjentów[4]. Powstający podczas rozpadu amigdaliny cyjanek jest silną trucizną i może być przyczyną zatruć, szczególnie przy jednoczesnym zażywaniu witaminy C."

Dr Krebs uważał, że rak jest po prostu skutkiem niedoboru "witaminy B17", dawno temu usuniętej z żywienia. Nasze babcie jadły owoce z pestkami, a później zaczęto nam wmawiać, że pestki są niezdrowe i nie należy ich spożywać. No i że zawierają szkodliwy dla organizmu cyjanowodór. Czyżby niepotrzebnie? A może natura właśnie w ten sposób zabezpieczyła nas na wypadek raka?

Czy amigdalina szkodzi ? - jak ją spożywać i z czym ?

Spróbowałam, poszukać konkretnych artykułów mówiących o tym - w jaki sposób owa amigdalina zwalcza komórki nowotworowe ? 

"Letril, powszechnie znany jako witamina B17 lub amigdalina,  jest naturalnym czynnikiem antyrakowym występującym w ponad 1200 gatunkach roślin, a w szczególności w pestkach owoców, takich jak morele, brzoskwinie, śliwki i jabłka, pochodzących z rodziny różowatych. Jest to dwuglukozyd z rodnikiem cyjanowym, który jest wysoce bioprzenikliwy. Znaczy to, że łatwo przenika przez błonę komórki i łatwo osiąga wewnątrz niej wysokie stężenie. Komórki raka, bez względu na jego rodzaj, zwane są jako trofoblasty.  Te komórki zawierają dużą ilość enzymu zwanego betaglukozydazą, nazywanego inaczej enzymem odblokowującym. W reakcji z betaglukozydazą letril rozpada się na dwie cząsteczki glukozy, jedną cząsteczkę benzaldehydu oraz cząsteczkę kwasu cyjanowodorowego (inaczej kwasu pruskiego – HCN). W organizmie tylko komórki raka – i tylko one – zawierają enzym betaglukozydazy w takim dużym stężeniu przy jednoczesnym braku enzymu blokującego – rodanazy.

Największe znaczenie dla działania letrilu ma tu fakt, że kwas cyjanowodorowy musi zostać utworzony. Jego cząsteczka nie jest podczepiona do cząsteczki letrilu i wytwarza go dopiero betaglukozydazą;  tylko betaglukozydazą jest w stanie wytworzyć kwas cyjanowodorowy z letrilu, w związku z tym cyjanowodór wydziela się w tylko komórkach raka.

Jeżeli w organizmie nie ma komórek nowotworowych, takie zjawisko nie występuje. Ponadto komórki zdrowe zawierają enzym zwany rodanazą, który „neutralizuje” amigdalinę (letril, B17). Letril zostaje zredukowany do glukozy, która jest paliwem dla zdrowych komórek. Rodanaza nie występuje w komórkach rakowych. A skoro jej tam brak, to w komórkach raka z letrilu tworzony jest cyjanek oraz aldehyd benzoesowy co prowadzi do ich śmierci.

Dzięki rodanazie zachodzi wyeliminowanie rodnika cyjanowego w zdrowych komórkach organizmów ssaków – przy udziale związków zawierających siarkę wolny rodnik cyjankowy zmieniany jest w tiocyjanian, substancję całkowicie nieszkodliwą, usuwaną wraz z moczem".

Źródło: amigdalina.com.pl/?p=134 , 
hipokrates2012.wordpress.com

A zatem straszenie amigdaliną i cyjanowodorem nie ma podstaw. Gdy letril dostaje się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek zdrowych i chorych. W zdrowej zamienia się w glukozę. W  rakowej uwalnia cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny niszczą komórkę rakową i tylko ją, bo przecież o to w tym chodzi. 

Tak więc jeśli już wiemy, jak działa amigdalina i że nie musimy się obawiać cyjanowodoru zastanówmy się dlaczego nauka ciągle mówi nie ? Czyżby to była wina koncernów farmaceutycznych? To prawda - wyleczenie raka jest trudne. Często nawet nie ma co liczyć nie tyle na medycynę alternatywną co nawet na chemioterapię. Letril ''zabija raka cyjankiem''. No tak, ale czy chemioterapia nie jest szkodliwa dla organizmu? Poza tym nie wszyscy wiedzą, że cyjanowodór znajduje się, nie tylko w pestkach moreli! Jest on przecież też w migdałach gorzkich (2-3 %) oraz pestkach takich owoców jak morele (do 8 %), brzoskwinie (6 %), wiśnie (0,8-2%). Substancje podobne do niej znajdują się także w lnie, owocach dzikiego bzu, fasoli półksiężycowatej.  Jest też w fasoli, bobie, ziarnach kasz...Czyli przykładowo: siemię lniane też powinno zostać zakazane?...

A jak to jest z siemieniem lnianym ?

Glikozydy cyjanogenne z siemienia lnianego są odpowiednikami amygdaliny, która jest nitrylozydem cyjanogennym. No ale sama dr Budwig zalecała aby jeść siemię lniane w dość dużych ilościach (3-6 łyżek dziennie). Znana farmaceutka przez 50 lat polecała swoim pacjentom duże dawki siemienia i oleju lnianego a jej pacjenci nie tylko nie ulegali zatruciom, a wręcz zdrowieli ze śmiertelnych chorób ! W diecie dr Budwig zmielone siemię lniane zjada się po prostu po zmieszaniu z sokami owocowymi, albo w towarzystwie nabiału, miodu i owoców.  W ten sposób jednocześnie z siemieniem i jego nitrylozydami dostarcza się choremu organizmowi substancje bogate w siarkę i grupy tiolowe, takie jak cysteina i metionina. W obecności aktywnej siarki rodanaza neutralizuje cyjanowodór: przekształca go w tiocyjaniany.
Ich toksyczność jest 200 razy mniejsza od cyjanowodoru! Dr Budwig przemyślała więc drobiazgowo każdy zalecany w diecie składnik pożywienia, tak, aby współdziałając z innymi maksymalnie wykorzystać jego lecznicze właściwości. Siarkę możemy znaleźć również w takich produktach jak czosnek, cebula i płatki owsiane.  
Dr Budwig przywróciła do zdrowia wielu pacjentów, których stan był już na prawdę krytyczny. Każdy chory, który włącza do diety siemie lniane powinien stosować się do jej zaleceń !

Jak czytaliście już wcześniej w cytowanym artykule rodanaza jest enzymem, który znajduje się we wszystkich zdrowych komórkach, a także w surowych owocach, szczególnie jagodowych.
Rodanaza w obecności aktywnej siarki neutralizuje cyjanowodór. Jest ona więc enzymem odtruwającym !

Dr Budwig dokładnie więc znała owe właściwości enzymów i  umiejętnie zestawiła zmielone siemię lniane z kwasami owocowymi (zawartymi w sokach owocowych) i aktywną siarką.  Jeśli liczymy na wyzdrowienie, a mamy np. w rodzinie osobę chorującą stosujmy się do zaleceń dr Budwig.

Pamiętajmy również o tym, że cyjanowodór inaczej działa w przypadku zdrowej komórki, a inaczej w przypadku chorej. Gdy zostanie dostarczony komórce nowotworowej nie zostaje on zneutralizowany przez rodanazę, bo przecież w komórkach nowotworowych jej nie ma. Natomiast za to prowadzi on do jej obumarcia.
Słuszność tych teorii została potwierdzona badaniami w latach 40-tych i 60-tych. W 1947 r. naukowcy W. Fishman  i A. Anylam opublikowali serię badań, z których wynikało, że komórki nowotworowe rzeczywiście charakteryzują się wysoką aktywnością linamarazy.  W 1962 r. chirurg John Morrone wydał raport z przeprowadzonych badań na 10 pacjentach nowotworowych z przerzutami, u których zastosował dożylnie leatril (nitrylozyd otrzymywany z pestek brzoskwiń, inna nazwa: amygdalina czyli wit. B17). Obiecujące wnioski z powyższej publikacji zostały poddane w wątpliwość, a to z powodu nie przedstawienia przez lekarza wystarczających danych. 
Najnowsze badania także potwierdzają skuteczność amigdaliny.
W 2006 roku opublikowano badania naukowców z Kyung Hee University, z kórych wynikało, że
zastosowanie i pacjentów z rakiem prostaty amygdaliny wywołało apoptozę komórek nowotworowych.

Tak więc podsumowując działanie amigdaliny zawartej w pestkach moreli gorzkiej czy siemienia lnianego i nawiązując do aktualnego stanu badań oraz oficjalnych opinii medycznych
- biorąc pod uwagę ponad 50 letnią praktykę dr Budwig - możemy śmiało wywnioskować, iż regularne dostarczanie produktów bogatych w związki cyjanogenne przy zdrowej i odpowiednio zbilansowanej diecie nie jest niebezpieczne dla zdrowia, a nawet przynosi chorym na nowotwory szansę na powrót do zdrowia.  

Stosujmy więc bez obaw siemię mielone i nie obawiajmy się pestek moreli. Pamiętajmy jednak, że jak powiedział Paracelsus „to dawka odróżnia truciznę od lekarstwa - nie stosujmy jednocześnie pestek moreli, siemienia lnianego, migdałów czy orzechów !

Jakie pestki stosować ?

Słodkie pestki moreli nie posiadają żadnych właściwości, są stosowane natomiast na dużą skalę w przemyśle spożywczym. Kupujmy pestki moreli gorzkiej. Powinny one oprócz tego mieć swój specyficzny gorzki smak. W wykrytych nowotworach stosowanie pestek moreli może być niewystarczające, ale stanowi dobre uzupełnienie terapii witaminą B17 z zastosowaniem innych środków np. zastrzyków i tabletek. Pestki można stosować również w formie kompresów przykładanych na guzy nowotworowe.


Jądra pestek moreli gorzkiej kupicie w tym sklepie: KLIK

Komentarze

  1. Ja już dwa razy przedawkowałem pestkami moreli dzikiej, ale wystarczyła mi odtrutka węglem aktywowanym. Liczbę tych pestek należy zwiększać stopniowo przez długi czas.
    Otruć się tym nie można, ale przedawkowanie wywołało u mnie nieprzyjemne zawroty głowy i mdłości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz